sobota, 21 listopada 2015

aWesome Book #7 - Bez wahania, Gregg Hurwitz

Info: 
Tytuł: Bez wachania
Autor: Gregg Hurwitz
Data premiery: 22 czerwca 2015
Wydawnictwo: Albatros

Opis:
Nate nie widzi sensu w dalszym życiu i postanawia popełnić samobójstwo – chce skoczyć z okna budynku pobliskiego wieżowca. W dniu, w którym chce zakończyć swoje życie, wydarza się coś zupełnie nieoczekiwanego. Na bank, który mieści się w wybranym przez niedoszłego samobójcę wieżowcu, napada grupa niezwykle brutalnych bandytów. Chcąc ratować życie niewinnych klientów banku, Nate wkracza do akcji. W jednej chwili staje się bohaterem, ale też i celem dla mocodawcy nieudanego napadu.

Okładka: 


















Moja ocena: 9/10  

Recenzja: 
Z pewnością książka Bez wahania ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Dla innych może to być okładka, na której jest pokazany mężczyzna stojący na gzymsie budynku. Dla pozostałych -  intrygujące kolory, świadczące o tym, że historia może być ciekawa. Ale jak mówi pewne przysłowie "Nie oceniaj książki po okładce", lepiej najpierw zapoznać się z opisem książki, a potem zdecydować, czy jest warta uwagi, czy wręcz przeciwnie.
W moim przypadku zaintrygował mnie opis książki. Wprawdzie nie czytam thillerów (bo jakby ktoś się nie zorientował to właśnie jest thiller), ale zawsze trzeba spróbować. Główny temat tej historii to napad na bank, groźna mafia, niedoszły samobójca ratujący większą liczbę zakładników.

,,Strach był absolutnie konieczny, gdyby nie on, byłbym śmiertelnie przerażony" ~ Floyd Patterson

Na początku Floyd wita nas swoimi słowami nawiązującymi do tejże historii. Jednak warto na chwilę pozostać przy tym cytacie i wbić go sobie do głowy. Jeśli będziecie mieli zamiar przeczytać tę książkę, myślę, że zrozumiecie niektóre decyzje bohaterów, zwłaszcza Nate'a.

Po słowach Floyda Pattersona zaczyna się I rozdział. Stosunkowo krótki, ale jest...
Jestem z natury kinestetykiem, tak więc uwielbiam, kiedy w książkach jest dużo akcji. Potrafię sobie wyobrazić tę sytuację. Słyszę rozmowę postaci, widzę każdy ich ruch. Przyglądam się im, 
staram się zrozumieć ich zachowania. Dlatego nie mogę znieść, kiedy początek książki jest nudny, a na pierwszej stronie zamieszczone są szczegółowe opisy jakiś nieistotnych rzeczy! Albo jak 1/4 książki jest o jego (Nate'a) przyszłości, która nijak ma się do całej historii. Uważam, że książka byłaby o niebo lepsza bez opowieści o jego życiu.

Skoro wspomniałam o naszym bohaterze, warto o nim trochę poopowiadać!
Nate jest smutnym, zgorzkniałym, samotnym mężczyzną, który jest o krok od rozwodu z żoną. Postanawia skoczyć z 10 piętra wieżowca, ponieważ ma zrytą psychikę po pobycie na wojnie i po oglądaniu śmierci najlepszego przyjaciela (warto wspomnieć, że jego przyjaciel miał na imię Charles i był czarnoskóry (no to rasizm!).
Osobiście bardzo przywiązałam się do tej postaci. Uważam, że jest szczerą, odważną i wspaniałą osobą. Szczerze kochał swoją żonę i żałuje, że zaniedbał kontaktu ze swoją córką. Szkoda tylko, że właśnie kiedy były fragmenty ich rozmowy, zachowywał się zbyt spokojnie i nie okazywał tak dużo uczuć. Chociaż i tak jest jedną z moim ulubionych męskich postaci z książek ;)

Fabuła jest zdecydowanie świetna - pisarz wprowadził wiele zwrotów akcji, wykazał się dużą wiedzą na temat gangów i mafii a także medycyny! Jednak skoro historia tak bardzo mi się spodobała, dlaczego nie dałam maksymalnej oceny 10/10?

Tradycyjnie przez końcówkę! Tak bardzo, bardzo mam żal do Gregga Hurwitza o zakończenie książki. Naprawdę. Jednak nie będę taka wredna i nie zaspojleruję. Mimo to jest mi przykro :( Niech mnie ktoś przytuli.. 

Podsumowując: Jeśli jesteś fanem dłuuugich thillerów, jesteś głodny pościgów i strzelanin, to jest to książka dla ciebie!

_______________________________________________________________________

Cześć i czołem! Witam was z kolejną recenzją na moim blogu. Tym razem przedstawiam wam niedawno wydaną książkę cenionego pisarza Gregga Hurwitza pt. ,,Bez wahania"! Mam nadzieję, że wam się spodobała i sięgniecie po te dzieło, bo naprawdę warto :)


Piosenka: Happysad - Wszystko jedno
Cytat: ,,Najważniejsze, czego się nauczyłem w życiu, to że ludzi nie pogrąża jedna chwila, lecz tysiąc drobnych decyzji" ~ Gregg Hurwitz

Do następnego! 

środa, 14 października 2015

AweSome Reviev #5 - ,,Ludzkie dzieci"

Recenzja filmu pt. ,,Ludzkie dzieci"

Opis: Ponura wizja przyszłości, w której ludzie utracili zdolność reprodukcji.

Plakat: 

 

Informacje: 
Reżyseria: Alfonso Cuarón
Scenariusz: Paul Chart, Alfonso Cuarón, David Arata, Hawk Ostby
Gatunek: Dramat, Sci-Fi
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Premiera: 27 października 2006 (Polska) 3 września 2006 (świat)

 Recenzja:
Rok 2027. Wizja świata opanowanego przez islamistów. Od 18 lat nie urodziło się dziecko. Theo (Clive Owen) najwyraźniej pogodził się z tym, że musi żyć w takim świecie. Zapomniał, że kiedyś walczył o lepszy świat. Jego realizm i zobojętnienie sprawił, że udaje mu się przetrwać z dnia na dzień. Nie jest to jednak łatwe, bowiem na ulicach panuje wojna między brytyjskim wojskiem a uchodźcami. 

Cuarón przedstawił dwa główne wątki - wojna przeciw emigrantom oraz trwający blisko dwie dekady problem bezpłodnych kobiet. 
Pewnego dnia Theo dostaje niecodzienną propozycję od swojej dawnej znajomej Julian (Julianne Moore). Misja mająca wartość 5 tysięcy funtów (prawie 30 000 zł) nie mogła go ominąć. Postanowił działać. 

Fabuła bardzo mi się podoba - scenarzystom nie brakowało pomysłów. Akcja cały czas trzyma w napięciu, jest moim zdaniem niesamowita. 
Niestety mało co wiemy o przeszłym życiu głównych bohaterów. Autorzy filmu przedstawili nam jedynie ich teraźniejsze życie w dalekiej przyszłości (jakkolwiek brzmi to dziwnie, to jest to prawdą :D). 

Bardzo dobra gra aktorska, chociaż najbardziej podobają mi się postacie drugoplanowe, takie jak Kee czy Jasper. Clive Owen zagrał dość anemicznie, jak na swoje możliwości. Reszcie aktorów nie mam nic do zarzucenia ;)
Efekty specjalne także są niczego sobie. Wybuchy, strzelaniny, pościgi - są świetnie przedstawione. 

Najmniej podobała mi się końcówka. Oczywiście jest to film wyprodukowany przez UK i USA. Trzeba się nastawić, że prawdopodobnie nie będzie happy end'u.

Podsumowując: Jeśli jesteś fanem filmów z napięciem, sci-fi, wojen oraz duużo wybuchów, to musisz obejrzeć Ludzkie dzieci!

Moja końcowa ocena: 6,5/10

Kilka zdjęć:

















__________________________________________________________
  
Spóźniłam się o całe 1,5 godziny, brawa dla mnie! Ale to nieważne. Dzisiejsza recenzja jest trochę krótsza, ale mam nadzieję, że się podoba. Zachęcam do obejrzenia. 
Jeśli recenzja ci się spodobała bardzo proszę o zostawienie komentarza i obserwowania mojego bloga, ponieważ mnie to bardzo motywuje.

Cytat: ,,Kiedyś myślałam, że wiem, a to czas le­piej wie."

Papa!

aWesome Book #6 - Starter, Lissa Price


Info: 
Tytuł: Starter
Autorka: Lissa Price
Data premiery:
8 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Albatros
Opis:
 Callie straciła swoich rodziców, kiedy wojna bakteriologiczna zmiotła z powierzchni ziemi wszystkich w wieku między 20 a 60 lat. Ona i jej młodszy brat, Tyler, uciekają, żyjąc jako osadnicy razem z ich przyjacielem Michaelem i walczą ze regenatami, którzy byliby w stanie zabić ich choćby dla ciastka. 

Okładka:

Moja ocena: 9/10
Recenzja:
Książka reklamowana wszędzie - na każdych portalach społecznościowych, w każdych księgarniach. Wywołała duże zainteresowanie, głównie wśród młodzieży. Chociaż myślę, że książka bardziej wyróżnia się oryginalną okładką niż historią. A szkoda, ponieważ fabuła, według mnie, jest świetna.
Lissa Price w swojej książce przedstawiła wizję świata po wojnie bakteriologicznej, w którym nie ma ludzi między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia.
Ostatnio powieści z gatunku dystopii stały się bardzo popularne. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubionych gatunków, zaraz po przygodowych i fantasy. 
Wojny są straszne. Z tym nie można się nie zgodzić. To czas, kiedy ludzie cierpią, są nieszczęśliwi. Na ulicach panuje chaos, głód. Wojny niszczą rodziny, powodują śmierć milionów niewinnych ludzi...
Historia jednak nie toczy się w trakcie wojny, tylko po niej. Jest to nietypowa walka, ponieważ ma charakter bakteriologiczny. 
Callie Woodland codziennie walczy o przetrwanie. Żyje w brudzie, ubóstwie, często głodując. Musi znaleźć pieniądze dla swojego chorego brata Tyler'a, więc podejmuje trudną decyzję. Postanawia iść do „Prime Destinations", miejsca, które - inaczej mówiąc - nazywa się Bankiem ciał. Szef tej organizacji, nazywany Starym człowiekiem (ale myślę, że Old Man lepiej brzmi), ukrywa nastolatków, aby wypożyczyć ich ciała Enderom - seniorom, którzy chcą znów przeżyć długie chwile jako nastolatkowie. Jednak jej renterka okaże się być niezwykłą osobą... Jaką? Przekonacie się, kiedy sięgniecie po Startera.
Moja ocena jest dość wysoka. Zaraz wytłumaczę dlaczego.
Przede wszystkim duży plus dla autorki za to, że nie przesłodziła tej powieści zbytnimi wątkami miłosnymi. Lubię je, ale w małych ilościach. Kiedy jest tego za dużo, książka zmienia się w obyczajową komedię romantyczną. Na szczęście tak nie jest, bo gdyby tak było, historia byłaby banalna.
Lissa również zmniejszyła ilość zwrotów akcji, które bardzo lubię. Szkoda, bo to one wywołują u czytelnika wiele różnych emocji! 
Callie jest bardzo fajnie przedstawioną postacią-   pewną siebie, odważną, świadomą, czego chce. Dla niej młodszy brat jest najważniejszy. Zrobi wszystko, żeby mu pomóc.
Jest jeszcze jeden, bardzo duży minus - Old Man, czyli ten czarny charakter, został według mnie przedstawiony dość słabo. Co to znaczy? Chodzi mi o to, że Lissa nie fatygowała się, żeby lepiej nam przedstawić tę postać. Być może dlatego, że to dopiero 1 część, ale w 400 stronach powieści ani razu nie wywołał u mnie żadnych emocji. Dla mnie Old Man jest obojętną postacią. Równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być, a i tak książka byłaby świetna. Mam nadzieję, że w drugiej części to się zmieni.

I tak na koniec nawiąże do pewnego zdania na okładce Startera, cytuję: ,,Dla fanów książki i filmu Igrzyska Śmierci". Jako fanka tejże serii od razu mówię, żebyście nie sugerowali się tym zdaniem. Ta historia nie jest ani trochę podobna do Startera. Może jedynie podobne jest to, że akcja dzieje się w toksycznej przyszłości. Ale to tyle. To są dwie różne książki, które wywołują kompletnie inne emocje. Ale to moje zdanie, z którym niekoniecznie trzeba się zgadzać ;)

Podsumowując: Jeśli jesteś fanem gatunków Dystopii i fantasy i nie oczekujesz za dużo wątków miłosnych, to jest to książka dla ciebie!

________________________________________________________________
Cześć i czołem! Witam po dłuugiej przerwie. Tym razem witam was z recenzją książki pt. ,,Starter". Jeszcze dzisiaj o 20 dodam recenzję filmu Ludzkie dzieci z gatunku dramat, Sci-Fi. Serdecznie zapraszam!

Piosenka: Limp Bizkit - My Way
Cytat: ,,Zaw­sze można marzyć o szczęściu, ale być zaw­sze szczęśli­wym to utopia"

Do zobaczenia!

niedziela, 27 września 2015

Brak pomysłów, odwaga na facebooku

Cześć!

Witam Was po miesiącu przerwy. Niestety szkoła robi swoje - ostatnio nie mam czasu prawie na nic. Tak właściwie to powinnam się teraz uczyć, ale co tam nauka, blog jest ważniejszy ;)
Dzisiejszy post będzie o dwóch tematach - mojej pustce w głowie (co akurat jest normalnością), oraz o odważnych w internecie. Zapraszam do czytania!

1. Brak pomysłów

Od dłuższego czasu choruję na brak weny. Jedyne, co robię kiedy mam wolny czas, to oglądam youtube, przeglądam facebooka, słucham muzyki lub czytam (właśnie przyznałam się, wolny czas przeznaczam na głupoty, zamiast na bloga - genius). Niestety mimo, że mogłabym już dawno dodać kilka postów, moja pusta głowa mi na to nie pozwala. Mam już zaczęte 10 postów, których nie mogę skończyć. Co mam zrobić, żeby wena powróciła? Czekać. Dlatego też czekam i czekam, i nic nie mogę wykminić.
A tak poza tym to co u mnie?
Muszę przeczytać Zemstę - suuuuuper. Czemu nie można zmienić listę lektur dla gimnazjum? Czemu nie można dać innych wartościowych książek, takich jak Igrzyska Śmierci, Harry Potter? One też czegoś uczą. A założę się, że połowa gimnazjum nie rozumie języka stosowanego przez Mickiewicza czy Szekspira. I większość wolałaby przeczytać czy HP niż takich Krzyżaków.
Sad but true.
Moim głównym postanowieniem, które muszę spełnić do końca tego roku, jest wysłanie opowiadania na konkurs. Wczoraj coś zaczęłam pisać, może w końcu uda mi się wygrać?
Jeśli masz jakiś pomysł na posta, albo chcesz polecić mi ciekawy film do obejrzenia i zrecenzowania, pisz w komentarzu!

2. Odwaga na facebooku

Niestety coraz częściej spotykam osoby, które są tzw. "Kozak w necie pi...da w świecie". A szkoda. Według mnie to jest żałosne. Chcesz się ze mną zaprzyjaźnić? Facebook nie jest od tego. Wyrażanie swoich emocji tylko i wyłącznie na "czacie" to nie jest sposób na życie. W przyszłości będziesz się oświadczał dziewczynie na messengerze? 
Może nie powinnam pisać o tym na moim blogu, ale chciałam uświadomić niektóre osoby, że pisanie do obcej osoby na fb, i zachowywanie się jak *przepraszam za wyrażenie* dupek w rzeczywistości, jest po prostu żenujące. Ale znalazłam też plusy całej tej chorej sytuacji - nie zaprzyjaźniać się z nikim na fb (poza jednym wyjątkiem, pozdrawiam cię Ola), bo natrafia się na samych idiotów. Ach te problemy 13-latków, to takie przykre :< 

No, to koniec moich gorzkich żali. Post jest wyjątkowo krótki, bo faktycznie muszę iść się uczyć. Chemio, nadchooooodzęę

Cytat: ,,Ktoś rzu­ca ci linę, a ty chcesz się na niej wie­szać, za­miast się po niej wspiąć".
  
PS Pamiętaj, że jeżeli post ci się spodobał, możesz napisać komentarz i zaobserwować bloga - to mnie niezwykle motywuje!
Papapapa!

 

sobota, 29 sierpnia 2015

aWesome Book #5 - Origin, Jennifer L. Armentrout

Info: 
Tytuł: Origin
Autorka: Jennifer L. Armentrout
Data premiery:
lipiec 2015 
Wydawnictwo: Filia

Opis:
Po udanej, lecz katastrofalnej w skutkach wyprawie do Mount Weather, będzie musiał zmierzyć się z brutalnym faktem. Katy już nie ma. Została porwana. Odnalezienie jej staje się jego głównym celem. Czy pozbędzie się każdego, kto stanie mu na drodze? Bez problemu. Czy zrówna z ziemią cały świat, by ją odnaleźć? Bardzo chętnie. Czy zdemaskuje kosmitów? Z przyjemnością.
Katy musi tylko przeżyć.
Wśród wrogów, by się wydostać, Katy musi się przystosować. W końcu nie wszystkie słowa grupy Daedalus brzmią jak szaleństwo. Mimo to, ich cele są przerażające, a wszystko, co mówią, jest bardzo niepokojące. Kto tak naprawdę jest zły? Daedalus? Ludzie? Czy Luksjanie?
Razem stawią czoła wszystkiemu.
Jednak najbardziej niebezpiecznym wrogiem jest ten, kogo znali od zawsze. Gdy prawda wyjdzie na jaw, po której stronie się opowiedzą? 

Okładka:






















Moja ocena: 7/10 

UWAGA! RECENZJA ZAWIERA SPOJLERY.

Recenzja: To już jest koniec, nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść. Zapewne znacie to zdanie z pewnej piosenki, prawda? Niestety nadszedł koniec serii Lux - a przynajmniej w polskim wydaniu.

Czwarta część jest kontynuacją poprzednich, w których  Katy zostaje porwana. Daemon, jak to na jej chłopaka przystało, wścieka się i jak mówi okładka "By ją odzyskać [...] zrówna z ziemią świat". W tym czasie Kat przechodzi wiele testów i poznaje doktora Rotha, Dashera oraz Archera, który później się okaże kimś innym niż się spodziewano...

Luksjanin dostaje się do swojej dziewczyny i przez kilka stron widzimy,  jak bardzo są ze sobą szczęśliwi. No i znowu powracamy do tego samego, co było w poprzedniej części. Daemon nie pozwala, by Kat była z nimi sama, nie pozwala jej dotknąć, jest wściekły, kiedy nie wie, co się z nią dzieje. To jest oczywiście usprawiedliwione tym, że są razem. Ach ci kosmici. (???)

Podoba mi się fabuła Origin - Jennifer nie brakowało pomysłu na początek książki. Postacie co chwilę zaskakiwały, pojawiały się zwroty akcji. To dobrze, ponieważ to uwielbiam! 
Najlepsza zwroty akcji pojawiały się po koniec - przy pewnym fragmencie zdamy sobie sprawę, że nie należy ufać nawet najbliższej osobie, ponieważ każdy ma coś na sumieniu i każdy coś ukrywa.  
Występuje narracja dwutorowa, przedstawiana z punktu widzenia Katy i Daemona.
Kat i Daemon zrozumieją, dlaczego DOD tak bardzo się na nich uwzięli - ponieważ pewna osoba ich zdradzi. Mimo to nie zawahają się zabić ich, jeśli to miałoby ich uchronić. 

Katy w Originie stała się odważna - ale tylko w niektórych sytuacjach. Przez to, że przeżyła 4 miesiące w celi, boi się własnego cienia. Szkoda, że została pokazana jako słaba i smutna dziewczyna. Lepszym efektem byłoby, gdyby Jennifer przedstawiła ją jako silną psychicznie, wtedy historia stałaby się ciekawsza. Chyba, że ktoś lubi czytać, jak Kat płacze, szlocha i się wściekła. 

Daemon w tej części wypadł lepiej - jest odważny, pewny siebie, zabawny. Zdecydowanie wolałam czytać rozdziały o nim niż o jego dziewczynie. Jest jedną z moich ulubionych postaci książkowych! (oprócz Finnicka, Warnera, Petera, Katniss, i wiele innych... :D).

Co nie podobało mi się w tej książce? Końcówka. Autorka pozaczynała kilka wątków i zakończyła książkę zostawiając nas w domysłach ,,Co się stanie z...". Nie wiadomo, czy mama Katy przeżyła, czy dziewczyna wróciła do domu, co stało się z resztą bohaterów. A wiecie co jest najlepsze? Że 5 tom serii Lux nie jest przetłumaczony na język polski! Cóż, chyba zostaje mi sięgnąć po słownik angielsko-polski, kupić Opposition i zacząć czytać tłumaczyć!

Podsumowując: Jeśli przeczytałeś poprzednie części  i jesteś fanem zwrotów akcji i płaczącej Katy zabójczego Daemona, sięgnij po Origin!
_______________________________________________________________
Witam was z nową recenzją na moim blogu! Jest to prawdopodobnie ostatnia recenzja książek z serii Lux (chyba, że zakupię 5 część i zacznę czytać ją po angielsku). Ale w sumie czemu nie - przynajmniej pod szlifuję angielski ;)
Niedługo pojawią się recenzję dwóch filmów. Postaram się dodać posta z serii "Eksplikacja myśli", która opowiada o moim życiu i przemyśleniach. 
Cytat: ,,Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia".

Cześć!

czwartek, 27 sierpnia 2015

aWesome Book #4 - Więzień labiryntu, James Dashner

Info:
Tytuł: Więzień labiryntu
Autor: James Dashner
Data premiery:  12 września 2014
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Kategoria: Fantasy, science fiction
 
Opis:
 Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą, jaką pamięta, jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają, jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, znajdującej się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie, z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
 
Okładka:
 

















Moja ocena: 9/10

Recenzja:  
 Po przeczytaniu Więźnia labiryntu myślałam tylko o jednym - muszę przeczytać drugą część. I obejrzeć film. 
Bohaterem książki jest szesnastoletni Thomas, któremu zdążyli zrobić pranie mózgu i wysłać do ciemnej windy, która zjeżdża do wielkiego labiryntu - niby nic szczególnego. Thomas nie pamięta niczego poza swoim imieniem. Jest do dla niego frustrujące, jednak chłopak nie poddaje się i stara się przystosować do społeczeństwa dziwnych, nastoletnich chłopaków. Każdy dzień to walka o przetrwanie i znalezienie wyjścia z labiryntu - zwykłym mieszkańcom wyświadczają tę przysługę Zwiadowcy. Thomas, słysząc o tym ''zawodzie'', zdaje sobie sprawę, że musi nim zostać. Bo takie ma przeczucie. Mówi o tym przywódcy, jednak ten wybucha śmiechem i udaje, że tego nie słyszał. No tak, jak zwykle dyskryminują głównych bohaterów. So sad. 

Najbardziej w tej części urzekły mnie dialogi - James Dashner postanowił wymyślić nowy slang. W każdym przekleństwie zmienił pierwszą literkę na inną. No, jednak autor nie wysilił się na coś lepszego, bo niestety łatwo się domyślić jakie jest oryginalne słowo... Plus jest taki, że niektóre zdania razem z tym slangiem są naprawdę komiczne. 

Mimo, że Więzień labiryntu bardzo mi się podoba, nie sądzę, że jest to jedna z oryginalniejszych książek jakie czytałam. Kilkadziesiąt chłopaków od 11 do 17 lat walczą o przetrwanie w niekończącym się labiryncie stworzonym przez Stwórców. Ich największym wrogiem jest Buldożer - straszna maszyna, która kłuje igłami (?). Jeśli nie użyje się Serum, umiera się. Trochę przypomina mi to połączenie Igrzysk Śmierci i Niezgodnej - walka nastolatków, utracenie pamięci i zażywanie Serum. 

I znowu mam "wąty" do wydawnictwa - więcej naczytałam się błędów i literówek, niż samej książki. Naprawdę? Mam wrażenie, że po przetłumaczeniu nikt nie czyta jeszcze raz książki, tylko od razu ją wydaje. To samo było w Opalu i dalej jest w Originie. Trochę to przykre. Albo mam wadę wzroku i wyobrażam sobie te błędy...

Bardzo podobały mi się postacie - Thomas jest zagubionym chłopakiem, co nie oznacza, że strachliwym - nie bał się wkroczyć do Labiryntu nocą, by ocalić swoich kolegów. Chuck,  przyjaciel Thomasa, jest postacią dającą nadzieję - rozgadany 12-latek trochę przy kości. Bez niego Thomas nie miałby w co wierzyć.

Podsumowując: jeśli jesteś fanem science fiction i dystopii, nie przeszkadzają ci drobne literówki, to jest to książka idealna dla ciebie!
__________________________________________________________
Dobry wieczór! Witam was z nową recenzją książki - w końcu, bo nie było jej aż 2 miesiące. Jak już pisałam, wakacje mają na mnie zły wpływ...
Niedługo pojawi się recenzja filmu i książki! 
Jeśli recenzja się spodobała nie zapomnij napisać komentarza! A jeśli chciałbyś zobaczyć więcej recenzji, zaoobserwuj bloga :) Dziękuję!
Cytat: ,,Książki nie mają właściwości róż; dlatego nie szukajmy wciąż najświeższych"
Piosenka: ,,Jamiroquai - Virtual Insanity"
Do zobaczenia! 

czwartek, 20 sierpnia 2015

aweSome Reviev #4 - ,,Szubienica"

Recenzja filmu pt: ,,Szubienica" .

Opis: Uczniowie postanawiają wystawić sztukę, podczas której 20 lat wcześniej doszło do nieszczęśliwego wypadku. Szybko dowiadują się, że pewne rzeczy należy zostawić w spokoju.

Plakat: 


















Informacje: 
Reżyseria: Chris Lofing, Travis Cluff
Scenariusz: Chris Lofing, Travis Cluff
Gatunek: Horror
Produkcja: USA
premiera: 31 lipca 2015 (Polska) 9 lipca 2015 (świat) 
 
Recenzja: Czytając forum na filmwebie nie spodziewałam się rewelacji po Szubienicy. Czytałam, że jest nudny, brakuje w nim klimatu, itp. Jednak nie zwracając na uwagi nawet mojej mamy, która uważała, że jest beznadziejny, zdecydowałam się pojechać z koleżankami na film. Oczywiście pierwszy raz byłam na horrorze w kinie - przez to bałam się bardziej, ale do tego przejdę później.
Szubienicę nakręcili amatorzy, miłośnicy horrorów. Patrząc na śmieszny budżet, który wynosił $100 000, myślę, że udało im się stworzyć coś przyzwoitego. Jak na amatorów oczywiście. 
Oglądając początek Szubienicy myślałam, że pomyliłam sale i oglądam dobrą komedię - przy niektórych scenach prawie sie popłakałam. Trochę ze śmiechu i trochę z żalu, że reżyserzy robią mnie w balona i dopiero w 40 minucie coś zaczyna się dziać.
Potem, kiedy lekkomyślni przyjaciele postanawiają wejść w nocy (!) do szkoły (co oczywiście jest tak naturalne w horrorach, jak wchodzenie do góry po schodach w środku nocy w nawiedzonym domu), zdają sobie sprawę, że do budynku nie wszedł żaden woźny. To była pewna dziewczyna, która CAŁKIEM PRZYPADKIEM zauważyła w nocy na parkingu samochód głównego bohatera, Reese'a, i weszła do szkoły.
HALO, PROSZĘ SCENARZYSTÓW, GDZIE TU LOGIKA?
Tak więc logika w filmie leży i kwiczy. Niektóre sceny były tak głupie, że aż śmieszne. 
Cała Szubienica była oparta na jumpscersach. Sceny były bardzo przewidywalne - przez kilkanaście sekund kamera jest skierowana w jedno ciemne miejsce, jest bardzo cicho, po czym nagle wyskakuje coś strasznego. Po jakimś czasie stawało się to normą, więc byłam przygotowana na następny wyskok. 
Gra aktorska podobała mi się - postacie są przekonujące. 
Najbardziej zawiodła mnie końcówka. (SPOJLER) Po tym, jak Reese idzie się powiesić, bo Charlie tego chce, Pfeifer zawodzi, płacze, krzyczy, i nagle wstaje kłania się dając znak, że to koniec przedstawienia. I jakby nigdy nic, w pustej sali słychać klaskanie - to oczywiście matka Pfeifer, która wzięła się znikąd. BRAWO PANIE SCENARZYSTO, BRAWO.
 Na końcu Pfeifer i matka siedzą obłąkane na łóżku i oglądają nagranie z przestawienia Szubienicy. Nie obędzie się oczywiście bez jumpscersa na sam koniec.
To dziwne, skoro wcześniej Pfifer wydawała się bardzo przestraszona sytuacją utknięcia w szkole w środku nocy. Nie wierzę, że tak świetnie udawała i grała. To trochę dziwne.
Jeśli łatwo cię wystraszyć grą five nights at freddy's, nie doszukujesz się specjalnie logiki w filmach i lubisz czekać na rozkręcenie akcji, to wybierz się do kina na Szubienicę!

Moja końcowa ocena: 5/10 

Kilka zdjęć: 















________________________________________________________________

Witam waas w kolejnej recenzji aż po 2 miesiącach!
Jak wspominałam w poprzednim poście jestem leniem i wakacje mają na mnie zły wpływ :(
Mam nadzieję, że to się zmieni w nowym roku szkolnym. Mam nadzieję, że recenzja się spodobała!
Cytat: ,,Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń".
Piosenka: ,,Royal Blood - Ten Tonne Skeleton"
Papa!