Tytuł: Więzień labiryntu
Autor: James Dashner
Data premiery: 12 września 2014
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Kategoria: Fantasy, science fiction
Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą,
jaką pamięta, jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają, jego oczom ukazuje się
grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni
otoczonej wielkimi murami, znajdującej się w samym centrum wielkiego i przerażającego
labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie, z jakiego powodu się
tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest
przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze
otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt
skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
Po przeczytaniu Więźnia labiryntu myślałam tylko o jednym -
muszę przeczytać drugą część. I obejrzeć film.
Bohaterem książki jest szesnastoletni Thomas, któremu zdążyli zrobić pranie
mózgu i wysłać do ciemnej windy, która zjeżdża do wielkiego labiryntu - niby
nic szczególnego. Thomas nie pamięta niczego poza swoim imieniem. Jest do dla
niego frustrujące, jednak chłopak nie poddaje się i stara się przystosować do
społeczeństwa dziwnych, nastoletnich chłopaków. Każdy dzień to walka o
przetrwanie i znalezienie wyjścia z labiryntu - zwykłym mieszkańcom
wyświadczają tę przysługę Zwiadowcy. Thomas, słysząc o tym ''zawodzie'', zdaje
sobie sprawę, że musi nim zostać. Bo takie ma przeczucie. Mówi o tym przywódcy,
jednak ten wybucha śmiechem i udaje, że tego nie słyszał. No tak, jak zwykle
dyskryminują głównych bohaterów. So sad.
Najbardziej w tej części urzekły mnie dialogi - James Dashner postanowił
wymyślić nowy slang. W każdym przekleństwie zmienił pierwszą literkę na inną.
No, jednak autor nie wysilił się na coś lepszego, bo niestety łatwo się
domyślić jakie jest oryginalne słowo... Plus jest taki, że niektóre zdania
razem z tym slangiem są naprawdę komiczne.
Mimo, że Więzień labiryntu bardzo mi się podoba, nie sądzę, że jest
to jedna z oryginalniejszych książek jakie czytałam. Kilkadziesiąt chłopaków od
11 do 17 lat walczą o przetrwanie w niekończącym się labiryncie stworzonym
przez Stwórców. Ich największym wrogiem jest Buldożer - straszna maszyna, która
kłuje igłami (?). Jeśli nie użyje się Serum, umiera się. Trochę przypomina mi
to połączenie Igrzysk Śmierci i Niezgodnej - walka nastolatków,
utracenie pamięci i zażywanie Serum.
I znowu mam "wąty" do wydawnictwa - więcej naczytałam się błędów
i literówek, niż samej książki. Naprawdę? Mam wrażenie, że po przetłumaczeniu
nikt nie czyta jeszcze raz książki, tylko od razu ją wydaje. To samo było w Opalu i dalej jest w Originie.
Trochę to przykre. Albo mam wadę wzroku i wyobrażam sobie te błędy...
Bardzo podobały mi się postacie - Thomas jest zagubionym chłopakiem, co nie
oznacza, że strachliwym - nie bał się wkroczyć do Labiryntu nocą, by ocalić
swoich kolegów. Chuck, przyjaciel Thomasa, jest postacią dającą nadzieję
- rozgadany 12-latek trochę przy kości. Bez niego Thomas nie miałby w co
wierzyć.
Oglądałem film i czytając twoją recenzje można już zauważyć że obie rzeczy się różnią od siebie ale nie będę spoilerować filmu.
OdpowiedzUsuńJa literówek nie zauważyłam, ale czytałam Więźnia jako ebook więc może to dlatego.
OdpowiedzUsuńTreściwa recenzja ale krótka! Chętnie przeczytałabym twoją dłuższą opinię ;)
Zapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/