sobota, 30 maja 2015

5 typów ludzi których nienawidzę

Cześć

Postanowiłam wprowadzić kilka zmian. Nie ma sensu wymyślać terminów na napisanie posta. Po prostu będę dodawała wtedy, kiedy będę miała czas. Po co pisać na siłę?
Poza tym, oprócz recenzji będę dodawała posty o moich przemyśleniach (takie jak ten). No i planuję zmienić wygląd bloga, ale cały czas bawię się z tłem. Wujek google niestety nic nie pomógł. Jak ktoś chce mi pomóc, niech napisze w komentarzu jak dodać swoje własne tło. Wiem, że to jest w gadżetach, ale problem jest z rozmiarem. Chcę, żeby było rozciągnięte. A jak dodaję te tło, to widać po prawej i lewej stronie kawałek tego starego wyglądu bloga... Pomoże ktoś? 

Ale wracamy do tematu. Dzisiaj trochę pomarudzę. Napiszę o tym, jakich ludzi nienawidzę.

Fałszywi
 Tego chyba nikt nie lubi, ale żeby nie było wątpliwości napisze o tym.  Według mnie osoby, które są zakłamane, fałszywe, nie zachowują się jak przyjaciele, nigdy się nie zmienią. Nie da się jej wytłumaczyć, że robi źle, nie zachowuje się jak przyjaciel. Taka osoba po prostu tego nie rozumie. Nie warto zadawać się z fałyszwymi.

Lizus
 Ahh, jak ja słyszę, jak ktoś wiecznie się podlizuje... Mam ochotę walnąć tę osobę w łeb, i powiedzieć ,,przestań w końcu włazić mu w dupę!". Naprawdę, żal mi takich ludzi. 

Choleryk
To osoba bardzo nerwowa, która najczęściej krzyczy i ma do każdego problem. Nie da się słuchać takiej osoby. Choleryka bardzo łatwo zdenerwować, co potem nie kończy się dobrze. Trudno o czymś z nim dyskutować ..


Pustak
Wiecznie chichoczą ze swoimi psiapsiółkami, mówią, że są brzydkie i głupie tylko po to, żeby słyszeć komplementy. Tak naprawdę interesują się tylko sobą, ich psiapsiółki są tylko na pokaz, bo nie da się na nich polegać. Ich zainteresowania to plotkowanie, rozmowa o ciuchach i o sobie. 

 Wywyższający się
 "Jestem najmądrzejszy, najładniejszy, najfajniejszy... Ogólnie lepszy od ciebie, a ty jesteś gorszy, bo nie masz najnowszych air maxów". 
Naprawdę? Nikogo nie obchodzi twoja wysoka samoocena. Jeśli siebie aż tak wielbisz, to zamknij się w pokoju z lustrami. Będziesz miał/a odpowiednie towrzystwo do swojego poziomu. 

,,W człowieku rodzi się zaz­drość wte­dy, kiedy nie ma poczu­cia by­cia wyjątkowym. "
 
__________________________________________________________________

Dobry wieczór! Znowu piszę o 23, norma. Ale wolę pisać w późnych godzinach, kiedy jest cicho i mogę się skupić.
Oto 5 typów ludzi których nienawidzę. A wy jakich typów ludzi nie lubicie? Piszcie w komentarzu.

Cytat: ,,Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja."

 
 Na razie!

wtorek, 26 maja 2015

aweSome Reviev #2 - ,,Jak rozpętałem II wojnę światowową cz.1/3 ucieczka

Recenzja filmu pt. ,,Jak rozpętałem II wojnę światowową cz.1/3 ucieczka"

Opis: Pechowy szeregowiec Franek Dolas myśli, że rozpętał II wojnę światową. Chcąc zabłysnąć bohaterskimi czynami, plącze się w coraz większe tarapaty.

 

Plakat: 











 

Informacje: 

Reżyseria: Tadeusz Chmielewski
Scenariusz: Tadeusz Chmielewski
Gatunek:  Komedia, przygodowy, wojenny
Produkcja: Polska
Premiera:  2 kwietnia 1970 (Polska) 2 kwietnia 1970 (świat) 

Recenzja: Film pt. ,,Jak rozpętałem II wojnę światową" opowiada o perypetiach Polskiego żołnierza Franka Dolasa, który chcąc uciec z rąk Gestapo, wpada w coraz to większe kłopoty. W pierwszej części poznajemy bohatera filmu, jego osobowość, moce i słabsze strony. Oceniając jego charakter można zauważyć, że mimo niezdarności i częstego wpakowania się w kłopoty, jest bardzo sprytny i inteligenty. Przez to, że ma dar do zaliczania "wpadek", koledzy z wojska nie chcą z nim uciekać z obozu dla jeńców. Popełniają błąd, bowiem śledząc poczynania bohatera widać, że ma dużo niezwykłych pomysłów. No i, zawsze wychodzi z tego żywy. To też jest ważne. 

W kolejnych fragmentach filmu poznajemy kolejnego bohatera, Józka Kryska. Tylko on choć trochę pomyślał i uciekł z szeregowym Dolasem. Na początku sobie nie ufali, jednak potem zrodziła się przyjaźń, która poprowadziła ich do wspólnych poczynań. 

Powiem szczerze, że nigdy nie byłam przekonana do czarno-białych filmów. Po prostu nudziły mnie. Jednak ten film to wyjątkiem - jest jednym z śmieszniejszych i ciekawszych filmów jakie oglądałam! Poczucie humoru jest na poziomie, fabuła - genialna, gra aktorska - fenomenalna. Najbardziej podobały mi się pomysły Dolasa, na które nigdy sama bym nie wpadła będąc w podobnych sytuacjach. Jestem w pełni zadowolona po obejrzeniu tego filmu. Jeśli lubisz oglądać dobre komedie z fajnym poczuciem humoru, to ,,Jak rozpętałem II wojnę światową" będzie dla ciebie idealne. 

Moja końcowa ocena: 8/10

Kilka zdjęć: 




 

 

 

 

 

 _______________________________________________________

Dobry wieczór. Od razu mówię, że piszę to o 22:30, więc za błędy przepraszam, ale dosłownie śpię na klawiaturze. W każdym razie witam was z nową recenzją! Tym razem komedia. Jeśli się spodoba, to za tydzień dodam 2 część. No przepraszam, ale nie zdążyłam obejrzeć całego filmu.. To 5 godzin. Ale I część jak na razie wam wystarczy, co nie? 

Wtorkowy cytat: ,,W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca"

Piosenka: Guns n' Roses - Ain't it fun 

Do niedzieli. Cześć!

środa, 20 maja 2015

aweSome Reviev #1 - ,,Whiplash"

Recenzja filmu pt. ,,Whiplash".

Opis: Młody i ambitny perkusista za wszelką cenę pragnie dołączyć do czołówki najwybitniejszych artystów muzyki jazzowej.

Plakat: 






















Informacje: 

Reżyseria: Damien Chazelle
Scenariusz: Damien Chazelle
Gatunek: Dramat, muzyczny
Produkcja: USA
Premiera: 2 stycznia 2015 (Polska), 16 stycznia 2014 (świat)

Recenzja: 
Perkusja. Poświęcenie. Ambicja. Perkusja. Dążenie do celu. Muzyka. Napięcie. Obelgi. Motywacja. Wyrazów określających ten film jest naprawdę wiele. I tych dobrych, i mniej trafnych. Jednakże dzieło Damiena Chazelle'a można śmiało uznać za jeden z lepszych filmów gatunku muzycznego. Pomysł, reżyseria, montaż - to według mnie trzy najważniejsze rzeczy, na które powinno zwracać się uwagę. Myślę, że Damien znakomicie poradził sobie w tych dwóch kwestiach. Fabuła jest świetnie rozwinięta - nie potrzeba specjalnego wytężania mózgu żeby zrozumieć myśli bohaterów. Reżyser chciał pokazać nam trud i ciężką pracę głównego z bohaterów, niejakiego Andrew Neimann'a (Miles Teller), poprzez nagranie szczegółów. Krew, pot, łzy - to daje nam do zrozumienia, jak ciężko jest się wybić w świecie muzyków. W zrozumienie reszty akcji pomaga nam laureat Oskara, J.K. Simmons, który fenomenalnie zagrał brutalnego tyrana zwanego Terence Fletcher, który wyżywając się na swoich uczniach oczekuje od nich perfekcji. Kiedy młody perkusista trafi w jego sidła, będzie musiał grać tak długo, aż przekroczy granice swych możliwości twórczych i stanie się jednym z najbardziej utalentowanych muzyków. Co oczywiście nie stanie się tak szybko, bowiem najmniejszy popełniony błąd kończy się wyzwiskami i obelgami ze strony profesora Fltechera.

Relacje aspołecznego, młodego chłopaka a instruktora wydają się być mieszane - gdy Fletcher upokarza swojego ucznia, ten nie poddaje się i walczy do końca. Uważam, że to może wzbudzać szacunek u nauczyciela. Z drugiej jednak strony Andrew musiał spędzić wiele godzin pod okiem perfekcjonisty. Perkusista musiał wiele się nauczyć, a to pokazuje, że mimo nienawiści do tyrana darzył go nietypową sympatią, co widać w ostatniej scenie.
 
Powiem szczerze, że film ten był dla mnie bardzo ważny. Oglądałam go z zapartym tchem, napięciem i porozsypywanym popcornem w całym pokoju. Co pewnie oznacza, że z nerwów rzucałam nim po ścianach. Miles Teller, jeden z moich ulubionych aktorów grający na perkusji jak profesjonalista. Ciężka praca, niesamowita gra, cudna muzyka - czego trzeba więcej do szczęścia? 
Czyli w skrócie - wspaniały dramat pokazujący jak człowiek dąży do perfekcji poprzez pracę, trud, cierpienie. Zapewniam, że spodoba się wielbicielom muzycznych dramatów.

Moja końcowa ocena: 10/10


Kilka zdjęć:
















_________________________________________________________________
Dobry wieczór! Piszę to po 21 w środę, ponieważ wczoraj spędziłam ponad 4 godziny na robieniu pracy na plastykę. Cudnie. Ale co ja się będę tłumaczyć, jest to jest, nie będziemy robić z tego dramy. 
Mam nadzieję, że pierwsza recenzja na tym o to Awesome blogu się spodobała. Wiedzcie, że i film, i recenzja są dla mnie bardzo ważne. Jeśli to nie jest dla ciebie problem, to napisz komentarz! ;) 
Wtorkowy środowy cytat: ,,Gdy ktoś cię lu­bi, bo się sta­rasz, to nie lu­bi cię ta­kiej, jaką jes­teś. Lubi niep­rawdę o tobie."

Piosenka: Lenny Kravitz - Fly Away

Do niedzieli. Cześć ^^ 









            


poniedziałek, 18 maja 2015

Hej.

Długo się zastanawiałam nad wstępem do tego posta. Nie wiem czy zwrócić się do Was "witajcie kochani!! :*", czy może ,,witam Ciebię serdecznię". W końcu, słuchając mądrości Axl Rose'a, wpadłam na pewien pomysł. Napiszę to... jak chcę. Tak więc...

Witam Was kochani serdecznie! 
Jeśli trafiłeś na mojego bloga, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze. Jeśli zmotywujesz się do działania, przebijesz tę barierę, która blokuje szansę na zwycięstwo i naprawę błędów. Uda ci się. Wierze w to. Rozumiesz? JA W TO WIERZĘ. A TY BEZCZELNIE PŁACZESZ I UŻALASZ SIĘ NAD SOBĄ.ZAWIODŁAM SIĘ! WYNOŚ MI SIĘ...
(...)
Ekhem, no, ten tego.. Może zacznijmy jeszcze raz.
Zdradzę Wam sekret. To bardzo duży sekret. To jest jak... Jak mleko z miodem. Takie słodkie, i... Cholera, to nie ma sensu.
1
Wdech
2
Wydech
Skup się. Kurde, napisz coś sensownego.

To jest ten sekret. Właśnie tak się zachowuję, jak mój mózg się uruchamia i próbuje wymyślić coś sensownego. Biorę mój magiczny różowy zeszyt z babeczką (tak, mam taki, i co z tego? I po co się głupio uśmiechasz pod nosem? Myślisz że to zabawne? TAK?!), otwieram go na losowej stronie i już coś zaczynam pisać... HAHAHA, śmieszne. "Już coś zaczęłam pisać". W zasadzie to gapię się jak cielę na malowane wrota i czekam, aż długopis sam coś napisze. Dlatego nie piszę często - zwyczajnie nie mam motywacji. Ale nie będę urządzać tu jakiegoś kącika zwierzeń, to w końcu post wprowadzający!

Następny słaby żart. Przecież nic się jeszcze nie dowiedziałeś! Szczerze gratuluję, że chciało Ci się to jeszcze czytać. Ale to nie znaczy, że nic nie będzie.
Chcesz poszerzyć swoją wiedzę? Kliknij w te zakładki pod tytułem bloga. To taka mała nagroda dla Ciebie. Za dotrwanie do końca. Serdeczne dzięki! Przewiduję, że jeszcze tutaj przyjdziesz. No chyba, że jesteś zwykłym hejterem, który szuka jakiegoś mikroskopijnego błędu. Sad, but tró.

No to co? Chyba będziemy się żegnać. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj wpadniesz. I może.. Poczytasz moje wypociny. I pamiętaj - każda uzasadniona i konstruktywna krytyka oznacza, że wciąż popełniam błędy. Dlaczego masz to pamiętać? Ano po to, żebyś pisał/a mi w komentarzach, co Ci się podoba, a co nie. Oby to do Ciebie dotarło, mój drogi człowieku (?).

Do wtorku, Ewa.